GÓRA

Życie bywa smutne!

JolantaSmutna jest Jolka. Smutne jest życie Jolki i Warszawa jest smutna. „Jolanta” Sylwii Chutnik to opowieść o młodej kobiecie z „ograniczonym terminem ważności”, której mottem staje się stwierdzenie: „Nie mówić, nie ufać, nie odczuwać”. To historia Joli, „co nie chciała życia”. Przegrała, „bo to wyczerpujące tak całe życie się bać, nosić strach głęboko pod skórą”.

Takich Jolek w polskich powieściach i polskich filmach jest mnóstwo. Co szczególnie niepokojące, jest ich też wiele wokół nas. Kiedy czyta się powieść Sylwii Chutnik, szybko poszukuje się symptomów depresji u siebie, później zaś stwierdza się, że każdy ma w sobie coś z Jolki. Chociaż tytułowa bohaterka mieszka na warszawskim Żeraniu w czasach PRL-u, chociaż w dorosłość wchodzi w okresie transformacji ustrojowej, można mieć wrażenie, że jej życie nie różni się od egzystencji wielu współczesnych Polaków. Ciągle kobiety muszą dźwigać piętno stereotypów i czasem jest im trudno wywalczyć niezależność. Tkwią w swoim smutnym życiu jak w pułapce, starając się przetrwać kolejny dzień. Nie mówić, nie ufać, nie odczuwać. Być szczęśliwą wymuszonym szczęściem przy kieliszku wina lub innego alkoholu.

„Jolanta” jest przygnębiająca do samego końca. Czekałam na jakieś pocieszenie, szukałam radości w prześmiewczym, ironicznym stylu autorki. Chociaż w książce można znaleźć mnóstwo humorystycznych charakterystyk polskiej rzeczywistości, nie chciało mi się śmiać. To nie jest powieść popularna dla pań, w której kobiecie w cudowny sposób udaje się wyrwać z biedy i wraz z przystojnym bogaczem żyć długo i szczęśliwie. Tak nie wygląda rzeczywistość. Codzienność złamanej kobiety jest smutna i jeśli nie ma wokół siebie oddanych przyjaciół, wspierającej rodziny, jeśli dźwiga ciągle bagaż negatywnych doświadczeń, pozytywne zakończenie nie nadejdzie.

Jolka Sylwii Chutnik wydaje się przede wszystkim prawdziwa. Od początku powieści do samego jej końca kobieta jest taka sama. Wyczekiwany przełom nie następuje. Jolka konsekwentnie, dzień po dniu tonie w swoim nieszczęściu. Co z nią jest nie tak? Skąd ten przejmujący smutek? Takich i podobnych pytań można zadawać wiele. „Jolanta” nie pokazuje sposobów na wyjście z depresji, nie uczy, jak radzić sobie z przeciwnościami losu. Przeraża i przygnębia, być może po to, by otworzyć oczy, zauważyć smutek swój lub innych ludzi. Dawno już nie czytałam powieści, która tak by mnie przejęła losem bohaterki.

Sylwia Chutnik, Jolanta, Znak literanova, Kraków 2015. ISBN: 978-83-240-3528-1. 288 stron. Seria: Proza PL.

Czytam To!:

0

dziennikarka, promotorka literatury, specjalistka ds. promocji i informacji w Bibliotece Publicznej Gminy Grodzisk Mazowiecki. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji edukacja medialna. Członkini zarządu Polskiej Sekcji IBBY. Pracuje z młodzieżą, pisze i realizuje projekty na potrzeby instytucji kultury. Organizuje spotkania czytelnicze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzi spotkania autorskie i audycję o książkach w grodziskim radiu Bogoria. Jest twórczynią serwisu o literaturze Czytam to!

Napisz komentarz