GÓRA

Wykluczenie bezdzietnych

Mam trzydzieści pięć lat. Nie chcę mieć dzieci. Nie tylko w Polsce lepiej nie przyznawać się do tego głośno. Linn Strømsborg w Nigdy, nigdy, nigdy napisała opowieść kobiety, która przeciwstawia się temu, czego oczekują od niej inni. Nie chce mieć dzieci. Ale nie dlatego, że pragnie zbuntować się przeciw patriarchatowi czy w ten właśnie sposób zademonstrować swoją wolność. Ona tak po prostu czuje. I choć próbuje różnych opcji, analizuje różne scenariusze swojego życia, nie umie tego poczucia w sobie zmienić. I na szczęście nie musi.

Nigdy, nigdy, nigdy jest dla mnie nie tylko historią kobiety, która zdecydowała, że nie będzie mieć dzieci. Choć to oczywiście jest najważniejszy temat tej opowieści. Został on dookreślony w tytule i w słowach: Stoję tu, porzucona przez was, zupełnie sama, a w moim wnętrzu wrzeszczy głos: nigdy nie będę mieć dzieci, nigdy, nigdy, nigdy – i naprawdę tak myślę, mimo że nie mam odwagi powiedzieć tego na głos (s. 50-51). Mnie bardziej porusza druga część tej wypowiedzi. Bohaterka pokazuje, jak silnie – w wydawałoby się tak nowoczesnych społeczeństwach – ludzie, którzy nie spełniają oczekiwań innych, a zwłaszcza ci, którzy nie chcą mieć dzieci lub mają jedno dziecko oraz otwarcie wyrażają swój sprzeciw wobec posiadania potomstwa, są nieustannie wykluczani. Oskarża się ich o egoizm i konsumpcjonizm. Bo przecież powszechnie zakłada się, że każdy z nas musi kiedyś dorosnąć, założyć rodzinę i się rozmnożyć. Na szczęście coraz więcej osób ma odwagę powiedzieć szczerze, co sądzi na ten temat.

Jednym z takich głosów jest właśnie Nigdy, nigdy, nigdy norweskiej pisarki, Linn Strømsborg. Książka została przetłumaczona przez Karolinę Drozdowską. Tym, co cenię sobie najbardziej w tej opowieści to to, że nie przedstawia się w niej jednego tylko punktu widzenia. Nie jest tekstem, który ma przekonać czytelników i czytelniczki do tego, że tylko ci, którzy nie mają dzieci lub którzy mają dzieci, mogą być szczęśliwi. Linn Strømsborg pokazała wiele sposobów postrzegania tego problemu, opowiedziała o różnych rodzinach, które w różny sposób radzą sobie z rodzicielstwem. Opisała też rozterki głównej bohaterki, która ma wątpliwości. Nie wie, czy jej decyzja jest właściwa. Ale przecież, kto może być pewny jakiejkolwiek ze swoich życiowych decyzji.

Nie mogę pisać o Nigdy, nigdy, nigdy inaczej, jak pozytywnie. Nie czytałam dawno takiego tekstu, który tak doskonale wyłożyłby to, co ja czuję i o czym wielokrotnie mówię otwarcie. Wiele kobiet nie ma potrzeby posiadania dzieci. Takie po prostu są. Nie oznacza to, że są wybrakowane, pozbawione uczuć, że są egoistkami. Linn Strømsborg oddała im głos oraz pokazała, z jakim wykluczeniem muszą się borykać codziennie. Warto, abyście przeczytali tę książkę, niezależnie od tego, co sami sądzicie na temat rodzicielstwa. Nigdy, nigdy, nigdy uczy empatii.

Szczegółowe informacje

Autor:Linn Strømsborg
Tytuł:Nigdy, nigdy, nigdy
Tytuł oryginalny:Aldri, aldri, aldri
Wydawnictwo:ArtRage
Miejsce:Warszawa
Rok wydania:2022
Tłumaczenie:Karolina Drozdowska
ISBN:978-8367515-06-1
Strony:280

Czytam To!:

5

dziennikarka, promotorka literatury, specjalistka ds. promocji i informacji w Bibliotece Publicznej Gminy Grodzisk Mazowiecki. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji edukacja medialna. Członkini zarządu Polskiej Sekcji IBBY. Pracuje z młodzieżą, pisze i realizuje projekty na potrzeby instytucji kultury. Organizuje spotkania czytelnicze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzi spotkania autorskie i audycję o książkach w grodziskim radiu Bogoria. Jest twórczynią serwisu o literaturze Czytam to!

Napisz komentarz