GÓRA
Łukasz ratuje misia

Wygraj Łukasz ratuje misia…

Chcesz wygrać książkę Łukasz ratuje misia, czyli jak udzielać pierwszej pomocy Izabeli Michty dla swojego dziecka?

To była trudna decyzja. Ale musieliśmy ją podjąć. Książki wygrywają – Marta od Słonika-kocyka-przytulanki, Kasia i Monika. Proszę o przesłanie adresów do wysyłki na maila magda@czytamto.pl

Gratulujemy wygranej!

W komentarzu pod tym artykułem napisz, jak ulubione pluszaki Twojego dziecka/dzieci ratowały  je w najtrudniejszych chwilach. Wybiorę trzy najciekawsze odpowiedzi i nagrodzę je książką Łukasz ratuje misia, czyli jak udzielać pierwszej pomocy.

Na odpowiedzi czekam do 1 kwietnia 2019 r.

Organizatorem konkursu jest Czytam to!

Regulamin

Czytam To!:

5

dziennikarka, promotorka literatury, specjalistka ds. promocji i informacji w Bibliotece Publicznej Gminy Grodzisk Mazowiecki. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji edukacja medialna. Członkini zarządu Polskiej Sekcji IBBY. Pracuje z młodzieżą, pisze i realizuje projekty na potrzeby instytucji kultury. Organizuje spotkania czytelnicze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzi spotkania autorskie i audycję o książkach w grodziskim radiu Bogoria. Jest twórczynią serwisu o literaturze Czytam to!

Komentarze (14)

  • Gosia

    Moja córeczka, która niestety ma sporo ząbków do leczenia, chociaż zdecydowanie ograniczamy słodycze, a ząbki myje każdego dnia, niestety jest skazana na częste wizyty u dentysty.
    W tych trudnych chwilach zawsze pomaga jej przetrwać jej ulubiona przytulanka, czyli pluszowy królik z długimi uszami, którego dostała na swoje pierwsze urodziny od babci. To jej ulubiony pluszak, który zawsze trzyma ją za rękę u dentysty i razem dają radę przetrwać kolejne plombowania.

    Odpowiedz
  • Honorata

    Mój mały synek nakleja plasterki na swoją mysz i daje zastrzyki bo sam ostatnio je dostawał. A lekarstwem jest noszenie i tulenie myszki oraz czytanie jej i pokazywanie obrazków po swojemu.

    Odpowiedz
  • Marzena

    U mnie niezawodnym przyjacielem był Wiktor – misiopies,który towarzyszył synowi odkąd skończył rok aż do okresu dojrzewania. W smutku, w chorobie, w każdym nieszczęściu Wiktor był jak balsam. Dziś zajmuje honorowe miejsce na łóżku dorosłego człowieka. A w pracy, w przedszkolu pocieszycielem przedszkolaków jest miś Franek, który uczestniczy z dziećmi w zajęciach, pomaga pokonywać trudności, uczyć się nowych rzeczy, a razie potrzeby ociera łezki i przytula swoimi miękkimi łapkami i brzuszkiem. Miś jest dobry na wszystko.

    Odpowiedz
  • Ewa

    U nas pluszowy konik córeczki uczył ją jak ma oddychać podczas inhalacji ( miała atak astmy i wylądowała w szpitalu). Córeczka była bardzo wystraszona bo noe mogła oddychać swobodnie a jeszcze chcieli jej założyć maseczkę na twarz i trochę się przestraszyła. Konik uratował sprawę bo założył maseczkę jako pierwszy i nic mu się nie stało. Córeczka poszła w ślad za konikiem 🙂

    Odpowiedz
  • Magda

    Ulubione pluszaki mojego syna ratuja mnie w trudnych sytuacjach 😉 cwiczymy na ulubinej malpce syna wizyty u lekarza i dentysty, branie lekarst i zastrzyki. Pozniej latwiej jest mu to przezyc i przez to i mi 🙂

    Odpowiedz
  • Róg Katarzyna

    Na szczęście moje dzieci są już duże i wychowały się bez ekstremalnych zdarzeń, no może tylko traumą dla nich było pojawienie się młodszego od nich rodzeństwa. Mam dziewięcioro dzieci. Między ostatnimi była dość duża różnica wieku. Wioletka miała sześć lat, gdy pojawił się na świecie Kornelek. Owszem przyjęła go z miłością, jak reszta starszych dzieci, ale jej ulubiony jasnoróżowy pudelek stał się jej nierozłącznym towarzyszem. Często tracił swój kolor stając się szarobury i często też musiał być prany. Córeczka zawsze też z nim spała.

    Odpowiedz
  • Anna

    Nasz półmetrowy Triceratops ratuje syna co noc nie dając mu wypaść z łóżka dlatego nie ma opcji żeby z nim nie spał. W sumie nas tez ratuje bo możemy spokojnie spać w oddzielnym łóżku 🙂 bohater domu!

    Odpowiedz
  • Paulina

    Pluszowy przyjaciel mojego synka wspierał go w wielu przypadkach. Ale chyba ja najmilej wspominam pierwszy dzień w przedszkolu. Gdy mój trzylatek dzielnie maszerował do budynku mocno trzymając pod pachą swojego pluszowego psa. Widać było to, że dzięki niemu czuje się bardziej odważny i pewny siebie. Do dziś piesek czasem odwiedza przedszkole, ale teraz już chyba tylko dla rozrywki :).

    Odpowiedz
  • Marta

    Ulubioną zabawką moich dzieci jest Słonik- kocyk-przytulanka, należący córki, a którego równie mocno kocha jej młodszy brat. Słonik jest po prostu członkiem naszej rodziny 🙂 i prawdziwym bohaterem dla moich dzieci, co mogę potwierdzić wieloma argumentami- tu opiszę kilka z nich.
    Słonik jest takim magicznym uspokajaczem, zaczęło się od kolki u córki, której nie mogliśmy w żaden sposób ulżyć, pomóc jej nawet odrobinę- kropelki, masowanie brzuszka, kołysanie- nic nie pomagało. Wtedy Oliwka dostała Słonika i okazało się, że ta Wyjątkowa Przytulanka działa cuda. Słonik w czasie ataku kolki służył jej do ciamkania- brała jego uszko do buzi i podgryzała bezzębnymi dziąsłami, swoimi maleńkimi rączkami bardzo mocno ściskała go i to jej pomagało- kolkę przechodziła dużo łagodniej.
    Gdy idziemy do lekarza Słonik zawsze, jako pierwszy daje się osłuchać naszej Pani Doktor 🙂 – pokazuje, że przecież to nie jest nic strasznego.
    Słonik to Super Przyjaciel, gdy idziemy z dziećmi na szczepienie, pobranie krwi czy zastrzyki- to on jako pierwszy przyjmuje wkłucie od Pani Pielęgniarki- „odbiera” w ten sposób prawie cały ból, który mogłyby odczuwać dzieci. Rozśmiesza ich swoim zachowaniem 🙂 W czasie samego zastrzyku pozwala bardzo mocno ściskać się i gładzić, po takim punkcie, w którym jest wyjątkowo delikatny.
    Gdy synek rozciął głowę i musieliśmy pojechać do szpitala na szycie, córka oddała swojego przyjaciela bratu, wiedząc, że Słonik w magiczny sposób uspokaja ją w sytuacjach stresujących- wiedziała, że bratu będzie raźniej razem z nim i dzięki niemu szybciej się uspokoi.
    W momencie, gdy któreś z dzieci obedrze kolano- Słonik musi mieć plaster, tak jak dziecko (przecież razem jest raźniej) 🙂
    Słonik jest pocieszycielem: gdy któreś z dzieci jest smutne lub zdenerwowane, po przytuleniu do Niego, od razu się uspokajają, wyciszają.
    Córka twierdzi, że to dzięki niemu jest grzeczna, bo Słonik mówi jej co jest dobre, a co złe, bo ona rozumie jego mowę, a teraz Słonika słucha także synek ;).
    Słonik, gdy Oliwka zaczęła chodzić do przedszkola, jak prawdziwy bohater, poszedł razem z nią, by dodawać jej otuchy, pocieszać i zastępować rodziców, pomógł jej przetrwać ten najtrudniejszy czas adaptacji. Od września synek ma zacząć przygodę z przedszkolem- córka już w tym momencie mówi, że pożyczy Go bratu, bo Słonik pomoże mu ze wszystkim, a zwłaszcza za tęsknotą za mamą i tatą<3 .
    Przykładów na to, jak ten niepozorny Słonik pomaga moim dzieciom w trudnych chwilach jest wiele, wymieniłam tylko niewielką cześć tego co On daje moim dzieciom i całej naszej rodzinie. Jak już wspomniałam jest częścią Naszej Rodziny, którą tworzą Mama, Tata Córka, Syn i Słonik <3. Bez Słonika nic nigdy nie byłoby takie samo.

    Odpowiedz
  • Kasia

    Moje Chłopaki-bliźniaki 😉 na każdym ważnym etapie swojego życia mieli indywidualnych przytulaskowych przyjaciół.
    Zanim się urodzili mieli już swoje przytulanki misia Stefanka i misie Mirande, które pozwalały mi przetrwać ciężkie ciążowe humory.
    Gdy ze szpitala wrócili do domu, czekały na nich ikeowe misie w biało-niebieskie pasrczki z serduszkiem na brzuszku, na swoje pierwsze urodziny dostali małpki George, które towarzyszyły nam na każdym samodzielnym sparze, gdy chłopcy poszli do żłobka towarzyszył im Kubuś i Tygrysek, gdy zmieniliśmy miejsce zamieszkania Buzz i Chudy…i tak mogłabym wymieniać bez końca 😉 i mimo wielkiej miłości do Lego to głowę tulą do swoich przytulanek 🙂

    Odpowiedz
  • Marta Kuzdzen-Swiech

    Chociaż my dopiero zaczynamy nasza przygodę z pluszakami ratownikami, syn ma 4 miesiące, to wydaje mi się, że już ma swoją ulubioną pluszowa zabawkę- konika, który najpierw pomagała mu przy bolach brzuszka, a teraz dzięki specjalnym doszytym do ogonka kółeczkach- przy ząbkowaniu, a i napewno pomoże w późniejszych etapach rozwoju Tadeuszka i będzie mu często towarzyszyć, np w przedszkolu, spacerach, u lekarza.

    Odpowiedz
  • Sylwia Musialska

    Kiedy moja wnuczka przybywa do babci ” na spanie “, czyli na noc, mój syn dzielnie dzwiga dwie wielkie torby pluszaków. Wszystkie muszą być obecne. Gdy kładziemy się spać w naszym małżeńskim łożu, / dziadek, oczywiście” na wygnaniu” w pokoju gościnnym /, ledwo mieścimy się obie. Myślę, że te pluszaki pomagają wnuczce w przetrwaniu rozłąki z rodzicami. Ratują przed smuteczkami i tęsknotą. Śpimy sobie spokojnie całą noc.
    Bardzo chciałabym, żeby moja wnuczka nauczyła się zasad pierwszej pomocy. Sama uczestniczyłam w warsztatach uczących ratowania dzieci i myślę, że każdy człowiek powinien to umieć.

    Odpowiedz
  • Monika

    A my z 19-miesięczną córeczką od półtora tygodnia leżymy w szpitalu. Zaczęło się od kaszlu i podejrzenia zapalenia płuc, a na miejscu zaraziła się rotawirusem i bardzo źle znosi objawy. Pocieszają ją w trudnej sytuacji dwa małe misie (brązowy i biały) oraz większy koloru kremowego. Mała coraz lepiej znosi kroplówki i inne zabiegi, już nie boi się personelu i pacjentów z tej samej sali.

    Odpowiedz
  • Edi

    Nie lada wyzwaniem dla mojej 3-letniej córeczki było przemierzenie pieszo Doliny Chochołowskiej. Pomógł jej w tym malutki, pluszowy, „kieszonkowy” osiołek, który podarowała jej spotkana na szlaku siostra zakonna, która śledziła wytrwałość, siłę ale też chwile zwątpienia malutkich nóżek. Osiołek stał się dodatkową atrakcją podczas drogi powrotnej, córka dzielnie się nim opiekowała i pokazywała mu góry, które pokochała tak jak i my. Od tej pory osiołek „CHOCHOŁEK” zawsze wędruje z nami …

    Odpowiedz

Napisz komentarz