„Wojenne ćpuny” od „śmiertelnej roboty”
Wielokrotnie zastanawiałam się, co sprawia, że ludzie dobrowolnie wyruszają na wojnę. Co sprawia, że jadą oni do dalekich krajów, walcząc o wolność obcych narodów? Nie rozumiałam i nadal nie wiem czy rozumiem, z jakiego powodu ludzie chcą być korespondentami wojennymi. Co robi w ogarniętym wojną kraju dziennikarka? Przecież naraża swoje zdrowie i życie, mimo, że ma możliwość wyboru innego sposobu zarabiania. O korespondentach wojennych mówi się „wojenne ćpuny” od „śmiertelnej roboty”. Anna Wojtacha w fascynującej i szczerej książce „Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie” opowiada o tym, co znaczy być korespondentem wojennym.
Anna Wojtacha jest dziennikarką i korespondentką wojenną. Relacjonowała konflikty zbrojne w Gruzji, Izraelu, Strefie Gazy oraz Afganistanie. Była w Indiach, kiedy dokonywano tam zamachów terrorystycznych. Nieustannie ocierała się o śmierć. Pracowała dla TVN24 i Polsat News. Teraz współpracuje z TVP Info. Jako pierwsza polska korespondentka wojenna w swej książce, „Kruchy lód”, opowiedziała szczerze o swoim życiu i zawodzie.
Znaczący jest tutaj tytuł książki. Bycie korespondentem wojennym jest jak stąpanie po kruchym lodzie. Nigdy nie wiadomo, kiedy lód się załamie. Co szczególnie ważne, Anna Wojtacha metaforę kruchego lodu wprowadza nie tylko do sfery zawodowej istnienia opisywanych bohaterów. Życie dziennikarzy wojennych, „turystów masakry”, jest nieustannym obcowaniem ze śmiercią i zniszczeniem. Kiedy są na wojnie, w każdej chwili mogą umrzeć. Kiedy wracają do domu, nie umieją poradzić sobie z podstawowymi obowiązkami codzienności. Piją, próbują uporać się z makabrycznymi wspomnieniami, nikt nie rozumie ich przeżyć. Nie umieją zbudować trwałych związków i przyjaźni. Któż bowiem chciałby się związać z osobą, której plecak ciągle czeka przygotowany na kolejną wyprawę? Kto jest w stanie zrozumieć, że ktoś kto kocha, zostawia swoją rodzinę na kilka miesięcy i wyrusza na wojnę, z której może już nie wrócić? Wojna uzależnia. Kto raz był na wojnie, nigdy już nie będzie taki sam. Po powrocie do domu, nigdzie nie będzie mu dane doświadczyć takiego poziomu adrenaliny i takich przeżyć. Kto decyduje się na bycie reporterem wojennym, musi zaangażować się w swój zawód w pełni lub też z niego zrezygnować.
Anna Wojtacha zdecydowała się na to poświęcenie. Nie ukrywa jednak, jak czasem jest jej trudno. Nie wstydzi się łez i chwil słabości, kiedy obrazy wojenne nie pozwalają na zachowanie zimnej krwi. Płacze, choć później gani się za brak profesjonalizmu. Jest odważna, czasem nawet odważniejsza od otaczających ją mężczyzn. Nie wiem, gdzie znajduje się siłę, by być takim człowiekiem.
„Kruchy lód” będzie was fascynował do ostatniej strony. Kiedy autorka przedstawia wydarzenia wojenne, w których uczestniczyła, jest rzeczowa, trzyma się faktów, zdania są krótkie i pourywane. Kiedy jednak przychodzi czas na ukazanie uczuć i przeżyć, jest szczera do głębi. W tych partiach książki zmienia się także język. O sprawach najważniejszych, najbardziej intymnych autorka pisze pięknie i wzruszająco. Nigdy nie zapomina przy tym o szacunku do ludzi, których opisuje. Anna Wojtacha nieustannie pochyla się nad człowiekiem. Nad zmarłymi korespondentami wojennymi. Nad swoimi partnerami, przyjaciółmi i znajomymi. Z czułością i w niezwykle przejmujący sposób opowiada o ofiarach wojny, o afgańskich kobietach skrzywdzonych przez mężczyzn, o dzieciach, którym wojna zabrała wszystko. W jej opowieści kryje się także szacunek dla nas, widzów jej relacji oraz relacji wojennych jej kolegów.
Anna Wojtacha w „Kruchym lodzie” w doskonały wręcz sposób przedstawiła życie korespondenta wojennego. Po przeczytaniu tej książki inaczej patrzeć będziecie na oglądane w telewizji relacje wojenne. Dostrzeżecie w nich człowieka. Nie tylko ofiarę wojny, bo także tego, który odważył się stanąć przed kamerą i tę wojnę wam pokazać.
Anna Wojtacha, Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie, Carta Blanca, Warszawa 2012. ISBN 978-83-7705-210-5. 230 stron.