GÓRA

Beskid magiczny

Beskid bez kitu jest przede wszystkim wspomnieniem magicznej wsi, która wciąż jest na wyciągnięcie ręki, choć wydaje się odległa i nieosiągalna. Maria Strzelecka stworzyła plastyczną i literacką opowieść dla czytelników w każdym wieku. I choć każdy z nas odbierze ją we własny sposób, dla każdego będzie przestrzenią zachwytów, wspomnień, motywacją do wyjazdu na wieś i do poznawania historii pogranicza.

Mnie Beskid bez kitu zachwyca opowieścią o wsi, jej historii, tradycjach i ludziach. Ta książka wzbudza wspomnienia z dzieciństwa. Jak w dawnym Beskidzie, tak na mojej wsi, dzieci tworzyły nieustannie alternatywne przestrzenie. Wystarczyło kilka gałęzi, rów, drzewo, by budować własne światy, które rodziły się w naszych głowach, w naszych wyobraźniach. Każdy dzień był wielką przygodą, nową, fascynującą opowieścią. Na mojej wsi ludzie żyli wedle własnych zasad. Jak na Łemkowszczyźnie opisanej przez Marię Strzelecką, wszyscy się tu znali. Nikt więc nie zamykał domów na klucz. A kiedy chciało się coś pożyczyć od sąsiada, po prostu się to robiło, bez zawracania głowy zapracowanemu gospodarzowi.

Ta dawna wieś jest inna od tej dzisiejszej. Maria Strzelecka podzieliła Beskid bez kitu na dwie części. W pierwszej opowiada o Beskidzie lat sześćdziesiątych, o życiu w PGR-ze. Druga część to opowieść o współczesności. Główną postacią jest Terka. Jak twierdzi pisarka, dziewczynka jest uosobieniem jej własnych poszukiwań wiedzy o Łemkowszczyźnie. Terką opiekuje się Tekla, nazywana jej babką. Nie jest to jednak jej prawdziwa babcia. Ale Tekla wie wszystko. Jest jak mędrczyni, która uczy dziewczynkę życia, pokazuje świat zwierząt i roślin, uczy ją historii i zwyczajów. To jest kolejny atut książki. Historie ludzi mieszają się z tym, co magiczne i nierealne, z baśniami, legendami, opowieściami o przeszłości, których szczegóły zacierają się w pamięci mieszkańców, ale to, co zapomniane wypełnia się tym, co nierealne i nadprzyrodzone.

Tekla jest Łemkinią, którą wywieziono za banderowców. Ale wróciła. Takich ludzi nazywa się w tej okolicy kułakami, bo nie pracują w PGR-ze. Terka myśli czasem, że te historie zawierają za dużo trudnych słów. Ale wszystkie Maria Strzelecka skrupulatnie objaśnia. Dookreślają je ilustracje, jak wyjęte z dobrze nam znanych, malowniczych atlasów zwierząt i roślin. I to właśnie szata graficzna jest kolejnym z atutów książki. Beskid bez kitu otrzymał główną nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 PS IBBY, a także wyróżnienie Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek dla Najpiękniejszej Książki Roku. To wiele nam mówi o jej opracowaniu graficznym. Jest zachwycające.

Wartości Beskidu bez kitu nie pozna się w pełni, bez kontekstu, bez genezy książki. Maria Strzelecka w latach dziewięćdziesiątych mocno zaangażowała się w akcję zwalczania czy też ograniczania myślistwa. Wzięła udział w aukcji, w ramach której stała się właścicielką ziemi w Beskidzie Niskim. Wtedy zaczęła się jej wielka przygoda, a także poznawanie historii Łemkowszczyzny. Jednym z motywów były kafle, pozostałość po dawnej cerkwi, które Maria Strzelecka znalazła na wylicytowanej przez siebie ziemi. Ta batalia o prawa zwierząt, to jeden z ważnych motywów książki. Tekla wielokrotnie walczy ze stereotypem złego wilka. Kobieta mówi, że powielanie tego wzorca sprawia, że ludzie nadal boją się wilków i strzelają do nich mimo zakazu. Nie ma lasu bez wilka. W książce wciąż pokazuje się, jak ważne jest współistnienie ludzi, zwierząt i roślin, jak są od siebie zależne i sobie potrzebne. Maria Strzelecka oswaja wiele ludzkich lęków, zwłaszcza tak długo powielany i pojawiający się we wszystkich sferach naszego życia – lęk przed odmiennością. Walczy z nim, pisząc nowe wersje znanych bajek, wkładając w usta Tekli zdania na temat tolerancji, obalające dobrze nam znane stereotypy i uprzedzenia.

W Beskidzie bez kitu przeszłość miesza się z teraźniejszością. Współczesność nie istnieje bez tego, co było. Wiedza, jaką posiada dorosła Terka, wzięła się z mądrości kobiety, która ją wychowała. Teraz przekazuje ją własnej córce, którą zabiera do świata bez internetu i komórki. Świata, który może być tak samo fascynujący, jak przed laty. Maria Strzelecka pokazuje Beskid Niski jak zaczarowaną krainę, fascynującą i magiczną. Motywuje do odkrywania wiejskich przestrzeni, które choć istnieją nadal, zdają się być nierealne i nieosiągalne. Trzeba wziąć do ręki Beskid bez kitu, trzeba zachwycić się jego ilustracjami, żeby zapragnąć wyruszyć w podróż na wieś. Ta książka jest zaproszeniem do odwiedzania współczesnej Łemkowszczyzny, ale też do poznawania historii pogranicza.

Szczegółowe informacje

Autor:Maria Strzelecka
Tytuł:Beskid bez kitu
Wydawnictwo:Libra PL
Miejsce:Rzeszów
Rok wydania:2020
Ilustracje:Maria Strzelecka
ISBN:978-83-955232-7-4
Strony:128

Czytam To!:

5

dziennikarka, promotorka literatury, specjalistka ds. promocji i informacji w Bibliotece Publicznej Gminy Grodzisk Mazowiecki. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji edukacja medialna. Członkini zarządu Polskiej Sekcji IBBY. Pracuje z młodzieżą, pisze i realizuje projekty na potrzeby instytucji kultury. Organizuje spotkania czytelnicze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzi spotkania autorskie i audycję o książkach w grodziskim radiu Bogoria. Jest twórczynią serwisu o literaturze Czytam to!

Napisz komentarz