GÓRA

Jest dobrze

corki_krowyTo jest książka o umieraniu, ale też o budzeniu się do nowego życia. Czasem ktoś musi odejść, by ktoś inny mógł stać się nowym człowiekiem. Moje córki krowy Kingi Dębskiej nie przygnębia, daje nadzieję, pomaga w godzeniu się z tym, co najgorsze. Możesz krzyczeć, złorzeczyć całemu światu. Nic to nie da! Niczego nie zmienisz. Śmierć jest wpisana w życie każdego z nas. Trzeba się z tym jakoś pogodzić.

Najpierw obejrzałam film. Zauroczył mnie prostotą obrazowania. Humorem, który lubię. Szczerością w ukazywaniu codzienności wielu polskich rodzin. Moje córki krowy będą mi się kojarzyć z ludźmi wspólnie wybuchającymi śmiechem i nagle milczącymi, milczeniem, które pojawia się zawsze, kiedy mowa jest o czymś ważnym, dotykającym człowieka do głębi. Ktoś otarł ukradkowo łzę z policzka, ktoś inny płacząc, uśmiechał się do bliskiej osoby, która siedziała w kinie obok.

Moje córki krowy to historia opowiedziana naprzemiennie przez dwie główne bohaterki – Martę i Kaśkę. Kobiety są siostrami, ale są zupełnie inne. Marta sama zastanawia się nad tym, czy któraś z nich nie została adoptowana. Każda inaczej patrzy na świat, ale zarówno jedna, jak i druga nie ułożyły sobie życia, jak wcześniej to planowały. Skłócone, wiecznie na siebie obrażone, musiały stanąć przed nie lada wyzwaniem. Nagle umiera ich mama, a u ojca wykryto nieuleczalnego guza mózgu. Jeśli myślisz, że w takiej sytuacji siostry padną sobie w ramiona – jak często dzieje się to w kobiecych powieściach popularnych – mylisz się.

Kinga Dębska wzrusza, kiedy opowiada o sprawach najważniejszych. Ale też rozśmiesza, zawsze jednak jest to śmiech przez łzy. Czy można inaczej w sytuacji, w jakiej znalazły się bohaterki powieści? Śmiertelne choroby rodziców obnażyły wszystkie wady uznawanej kiedyś za ideał rodziny. Jej dulszczyznę, brak uczuciowości i zrozumienia dla drugiej osoby. Wielu z nas przejrzy się w tej opowieści i dostrzeże w niej obraz swoich najbliższych. Może zaboleć, ale z pewnością pomoże też zrozumieć, co trzeba zrobić, by uporać się z problemami, których latami nie można rozwiązać. Moje córki krowy pomagają też w przezwyciężeniu strachu przed śmiercią. Ona jest przecież wpisana w życie każdego z nas. Nie ma wyjścia, trzeba się jakoś pogodzić z odchodzeniem najbliższych i siebie samego. To nie jest łatwe. Nigdy nie będzie.

I tyle. (…) Jest dobrze. Wyznaje Marta. Dla niej choroby najbliższych przyniosły odmianę, wyrwanie się z życiowego marazmu. Może o to właśnie chodzi. W każdej śmierci jest jakiś sens. Moje córki krowy ten sens pokazują. Kinga Dębska wzrusza, ale nie pozwala na utratę nadziei. Motywuje do śmiechu, nawet jeśli śmiać się można tylko przez łzy.

Kinga Dębska, Moje córki krowy, Świat Książki, Warszawa 2016. ISBN: 978-83-8031-260-9. 254 strony.

Czytam To!:

0

dziennikarka, promotorka literatury, specjalistka ds. promocji i informacji w Bibliotece Publicznej Gminy Grodzisk Mazowiecki. Absolwentka filologii polskiej o specjalizacji edukacja medialna. Członkini zarządu Polskiej Sekcji IBBY. Pracuje z młodzieżą, pisze i realizuje projekty na potrzeby instytucji kultury. Organizuje spotkania czytelnicze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzi spotkania autorskie i audycję o książkach w grodziskim radiu Bogoria. Jest twórczynią serwisu o literaturze Czytam to!

Napisz komentarz