Masz nowe mieszkanie. Co prawda z kredytem hipotecznym, ale kto dziś nie ma kredytów? Masz dzieci. Wychowujesz je i pracujesz. Albo nie pracujesz, bo mąż dobrze zarabia. Niby masz wszystko. Ale czegoś Ci brakuje. Dlaczego nie jesteś szczęśliwa? Natalia Fiedorczuk w swojej Uldze nie pomoże Ci odpowiedzieć na to pytanie. Nie pocieszy. Wstrząśnie i uświadomi, że często w czterech ścianach apartamentów, szeregowców i nowych domów kryje się dramat, który nie oszczędza nikogo.

Kiedy oglądasz zdjęcia swoich znajomych na Facebooku lub Instagramie, zazdrościsz im pięknego, poukładanego życia. Możesz podziwiać urocze wnętrza nowych mieszkań, uśmiechnięte buzie nowo narodzonych dzieci lub rozwijającej swoje drogie pasje młodzieży. Niby masz to wszystko, ale codziennie Ci czegoś brakuje. Wiesz też, że poza pięknym obrazkiem zamkniętym na facebookowym zdjęciu, kryje się wiele ludzkich nieszczęść.

Karolina nie jest szczęśliwa. Niby ma rodzinę i mieszkanie, ale nie tak sobie wyobrażała swoje życie. Chciała uciec od toksycznej matki. Chciała być wolna. Ugrzęzła w mieszczańskiej egzystencji. Nienawidzi swojego ciała, braku zaangażowania męża i dziwnego poczucia bezradności, które pojawia się każdego dnia. Do tego obumarłe ciąże, poronienia, gwałt i depresja. Czuje, że codziennie stacza się w dół. Ale czy może narzekać na swoje życie? Jej sąsiadka zupełnie uzależniona od męża-tyrana, jest bita, poniżana i zdradzana. Karolina bardzo szybko stanie się częścią tego dramatu, który codziennie będzie ją niszczył.

Ulga to jest mocna i wstrząsająca powieść. Po lekkim rozczarowaniu Jak pokochać centra handlowe, tym razem Natalia Fiedorczuk porwała mnie swoją opowieścią. Nie ma szczęśliwego zakończenia i spektakularnej przemiany. Jest prawdziwe życie, to spoza Instagrama i Facebooka, z rozczarowaniami, stereotypami, traumami oraz z codziennością, która powoli zabija.  

Natalia Fiedorczuk, Ulga, Wielka Litera, Warszawa 2018. ISBN: 978-83-80322-50-9. 272 strony.